Jak co roku wybieraliśmy się na Pyrkon z mieszaniną stresu i
ekscytacji. Największy konwent w Polsce to w końcu świetna okazja do promocji i
zebrania jakiegoś feedbacku. Dodatkowo plan działania zawierał prócz 2-4
stanowisk pokazowych także mój własny udział w turnieju, z którego jak
najbardziej planuję się wytłumaczyć w dalszej części tekstu.
Na początek zacznijmy jednak od pozytywów, czyli znacznie
lepszego umiejscowienia samego bloku. Stoły przystające do przestrzeni
gamesroomu dawały tym razem ciągły przepływ ludzi a tym samym bardzo pozytywną
liczbę zainteresowanych. Z tego też powodu mimo piątkowego terminu, z
zakładanych dwóch osób prowadzących prezentacje i trzeciej rezerwowej z
odpoczywającym gardłem – szybko przeszliśmy do systemu czteroosobowego. Na dwa
a później trzy stoły przypadała więc jeszcze dodatkowa osoba odpowiadająca na
ogólne pytania odnośnie projektu i zachęcająca do jego przetestowania jak tylko
zwolni się jedno ze stanowisk.
Niezwykle ucieszyły nas także osoby wpadające od razu z
własnymi modelami czy rozpiskami, czego nie było na innych imprezach. Oznacza
to bowiem, że system jest w stanie funkcjonować samodzielnie bez naszego
bezpośredniego wsparcia czy nawet wiedzy. Jakkolwiek cały czas gorąco zachęcamy
do dzielenia się z nami prywatnymi rozgrywkami lub przemyśleniami z zupełnie
luźnych i domowych rozgrywek. Wielokrotnie pomagały nam one dostrzec detale,
które umykały naszej uwadze na testach czy konwentach. Niemniej ucieszyła nas
także wizyta ekipy z 6mm Wargames, która bawiła się przy naszym stoisku na tyle
dobrze, że oznaczyła swoją rozgrywkę we własnej fotorelacji z imprezy.
Ucieszył nas także jeden z naszych najdawniejszych fanów –
Kapitan Molo, który nie dość, że zrelacjonował nam swoje wspomnienia pierwszej
edycji to przygarnął nawet dwa papierowe podręczniki. Spotkanie ucieszyło nas
tym bardziej, że Kapitan rozpoznał nas zza lady stoiska HEXy Shopu, którego
oferta przykuła naszą uwagę na dobre dwie godziny kolejnych dni konwentu. To
naprawdę świetna sprawa, że Wojnacją interesują się nie tylko początkujący czy
zmęczeni dużymi systemami gracze ale także ludzie aktywnie udzielający się w
środowisku bitewnym.
W kwestii pokazów przepraszamy także wszystkich, którym z
braku danych nie możemy podziękować osobiście lub tych, którzy liczyli na
rozgrywkę w kolejne dni, kiedy mieliśmy już inne zobowiązania względem
konwentu. Zapewniamy jednak, że jednokrotne przeczytanie 18 pierwszych stron
podręcznika w połączeniu z obejrzeniem przykładowej, a dostępnej tutaj
rozgrywki powinno być więcej niż wystarczające do rozpoczęcia przygody z
Wojnacją.
Przejdźmy jednak do samego turnieju i na wstępie podziękujmy
Privianowi, który nie dość, że kolejny raz stanął do walki ale także
przyprowadził zawodnika z własną wampirzo-ghulową armią.
Zanim jednak przejdziemy do wyników turnieju, chciałbym raz
jeszcze oficjalnie wytłumaczyć się z udziału w nim. Sprawa wygląda bowiem tak,
że zapewnianie o turniejowych możliwościach Wojnacji to jedno, a praktyczne
sprawdzenie taktyczno-emocjonalnych aspektów takiej rozgrywki to jednak
odrobinę co innego. Łatwo więc wpaść w pułapkę suchych zapewnień albo
nieumiejętności ogarnięcia pewnych praktycznych niuansów wynikających z
niejednoznaczności prawdziwej bitewnej makiety. Dlatego też po latach
sędziowania, zdecydowałem się oddać je komu innemu a samemu zagrać na serio i
wczuć się w ten nieco mniej towarzyski klimat bezwzględnych kostek i
wyśrubowanych planów taktycznych. Dodatkowo chciałem zrobić to frakcją, którą
do tej pory najrzadziej widywałem na turniejach – Córkami Nemezis.
Po trzech rundach gier i podręcznikowego parowania
najbardziej zbliżonych punktami przeciwników, udało się wyłonić zwycięską
trójkę nawet bez potrzeby odwoływania się do małych punktów, które notabene liczyliśmy w nowy sposób, sumując wyeliminowane i zachowane puntky.
1 – DW – Córki Nemezis – 8pz, 1363 mp
2 – Privian – Klany Orków – 6pz, 1288 mp
3 – Bambusek – Mroczne Krasnoldy – 5pz, 1097 mp
2 – Privian – Klany Orków – 6pz, 1288 mp
3 – Bambusek – Mroczne Krasnoldy – 5pz, 1097 mp
Na takie a nie inne wyniki wpłynęły przede wszystkim
rezultaty bezpośrednich spotkań. W tym moje dość szczęśliwe zwycięstwo z
Mrocznymi Krasnoludami Bambuska, w którym impas pomiędzy regenerującymi się
Wojownikami Chimery a niezwykle trudną dla nich do trafienia Natchnioną
rozwiązała Vrondi przebijając się przez rannego Lothara i mszcząc dopiero co
poległą towarzyszkę gradem kilkunastu szczęśliwych ataków. Rozgrywkę z Klanami
Orków też zresztą przypieczętowała Czarodziejka udowadniając rannemu Trollowi,
że model z sześcioma akcjami i prawie pełną kondycją nie może być
bagatelizowany, zwłaszcza kiedy ma szansę aktywować się dwa razy pod rząd – na
końcu jednej i zaraz na początku kolejnej tury.
Na zakończenie raz jeszcze dziękuję wszystkim wymienionym i
niewymienionym za obecność oraz za poświęcony czas. Gwarantujemy, że to właśnie
wasz czas i dobra zabawa są dla nas ciągle i niezmiennie najważniejsze, co mam
nadzieję udowodnić swoją profesjonalną lecz niekomercyjną pracą na rzecz
lepszych gier bitewnych.
Cieszę się, że Privian "zaraził" mnie Wojnacją, turniej w nią był jednym z moich ciekawszych doświadczeń, jak nie najlepszym na Pyrkonie 2017, mimo, że moje wampiry i ghoule zwyciężyły tylko raz.
OdpowiedzUsuńZa rok postaram się też przyjechać z własną rozpiska. No i w końcu turniej odbył się w normalnym terminie a nie w niedzielę. :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się podobało. Gdyby był taki odzew i ruch jak tym razem to jeszcze więcej byśmy wyjazdowo działali. Może nawet jakiś większy stricte turniej zrobili.
OdpowiedzUsuń