Siódma edycja Gladiusa już za nami. Po raz kolejny otrzymaliśmy lekką i ekstremalnie przekrojową imprezę, na której zagrać można było wszystkim od historycznych plemion do futurystycznych armii wspieranych mechami.
Jeśli wierzyć, trudnym już do zweryfikowania, deklaracjom organizatorów - na tegorocznej edycji pojawiły się 34 systemy zgrabnie rozrzucone po większej niż ubiegłoroczna hali - Muzeum Wojska Polskiego, które po raz kolejny ugościło imprezę. Po raz kolejny musimy też przyznać, że lokacja ta jest wielce adekwatna nie tylko przez wzgląd na klimat ale też odpowiednie oddalenie imprezy od centrum. Dla szerokiej statystyki może wydawać się to wadą, jednak dla nas - kręcących demo za demem bez jakiejkolwiek przerwy - ilość uczestników była jak najbardziej optymalna. Większej ilości odwiedzających zwyczajnie nie dalibyśmy rady, a tak przynajmniej mieliśmy nadzieję, że gramy z prawdziwymi entuzjastami.
Jeśli chodzi o drobne niedogodności, to kilu tytułom "wylosowały się" słabiej oświetlone fragmenty hali, przez co obserwowanie ich wymagało dłuższego zatrzymania się i przyzwyczajenia oczu do klimatycznego półmroku. Przy okazji niedzieli udało się też załapać pierwszy w sezonie atak zimy, który skutecznie doskwierał starszym oraz zauważalnie konkurował z uwagą najmłodszych uczestników.
Z niespodziewanych plusów - termin Gladiusa dość fortunnie nałożył się z trwającą w muzeum wystawą obrazów Zdzisława Beksińskiego. Nam niestety nie udało się rozdwoić jednak kilku odwiedzających bardzo ceniło sobie tą koincydencję.
Standardowo spróbowaliśmy też przygotować fotorelację, na którą poświęciliśmy wszystkie dwie kilkunastominutowe przerwy od pokazów - Galeria na facebooku.
PS. Cały czas zachęcamy też do dołączania do facebookowej grupy - Graczy Wojnacji.
PS2. Pozdrawiamy organizatorów, OPRy, Kings Of Warsaw, Kostką i Miarką oraz wszystkich którzy wpadli pogadać albo złapać jakiś gadżet, czy siedem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz