Nasza wyjazdowa ekipa, zachęcona ubiegłoroczną premierową edycją i rekordowo
udanymi pokazami na Pyrkonie, przygotowywała się do
imprezy ze sporym wyprzedzeniem. Oczywiście nie chodziło tylko o zarezerwowanie
terminu czy zorganizowanie noclegu, ale dopracowanie rozpisek, makiet oraz zestawów
nagrodowych dla uczestników Gladiusowej ankiety ewaluacyjnej. W końcu jednak po
kilku dniach wytężonej pracy na ćwierć etatu stanęliśmy przed znanym nam
budynkiem i obładowani torbami wjechaliśmy windą na piąte piętro.
Jako że przybyliśmy na miejsce wcześniej niż w ubiegłym
roku, mogliśmy w pełni zagospodarować i dostosować swój kąt sali. Cztery ławki, dwie
ściany z oknem i nieograniczona ilość krzeseł absolutnie wystarczyły aby
zapewnić nam ekspozycję i wygodę jakiej nie doświadczyliśmy jeszcze na żadnej
innej imprezie. Co istotne, przydzieleni nam sąsiedzi byli dobrani tak, aby
zapewniać maksymalną różnorodność, nie zaś generować bezpośrednią konkurencję. Stacjonowaliśmy więc z Battletechem czy
Full Thrust, Mordheim z Gaslands a Tribal z What a Tanker. Potencjalni
odwiedzający nie byli więc na wejściu atakowani ciężkimi dylematami, a jedynie
prostym, konwencyjnym wyborem.
|
Tędy Panowie, Gladius już za rogiem. |
Ubiegłoroczne identyfikatoro-informatory niestety nie
powróciły, jednak przy stosunkowo małej skali imprezy zawieszone na ścianach
mapki zdawały się w zupełności wystarczać. Same systemy natomiast prezentowały
rozmaity poziom poprawiania swojej widoczności, od rollupów i tabliczek do samej
tylko informacji ustnej. Jednak ponieważ stoiska rozstawiły się zgodnie z planem, i tak trudno byłoby o pomyłkę czy ominięcie poszukiwanej gry.
|
Jak widać zakorkowane niebo to nie tylko domena Blade Runnera. |
Podobnie jak poprzednio frekwencja może nie przytłoczyła,
ale odwiedzający zdawali się być jeszcze bardziej w swoim żywiole. Przez całą
imprezę może dwa razy zauważyliśmy kogoś, kto znalazł się na niej jakoby
przypadkiem. Pozostali uczestnicy w najgorszym razie pojawiali się na miejscu
dla poznania jednego tylko systemu, najczęściej jednak szukali czegoś dla
siebie, zatrzymując się na dłużej przynajmniej raz w każdej sali.
|
Jedyne miejsce, gdzie można kupić postapokaliptyczne mydło
o zapachu starego oleju silnikowego. |
Jeśli idzie o wystawców to pomijając naszą skromna ofertę, w
tym roku osobiście pojawiły się jedynie
Tereny do Gier oraz
ReyCast. Ich połączona
oferta zdawała się jednak zadowalać przybyłych, tak jak ich pełna
dyspozycyjność przez oba dni imprezy.
|
Targ w Osgiliath w drugą, niepracującą niedzielę miesiąca. |
Podsumowując tegoroczny Gladius nie był może szczególnie
spektakularny, jednak zdecydowanie ugruntował swoją pozycję i wizję. Dobrze
przemyślana, nastawiona na różnorodność i poznawanie wielu gier impreza wciąż
pozostaje wzorem w kategorii „warunków do obiektywnego poznawania gier
bitewnych”, raz jeszcze udowadniając, że w przypadku niszowego hobby to nie
frekwencja jest wyznacznikiem sukcesu. Bo przecież jak inaczej skomentować
sytuację, gdzie mimo braku tłumów kilkukrotnie nie wyrabialiśmy nawet w trzy
stanowiska, zauważalnie przebijając zainteresowanie nawet z tegorocznego
Pyrkonu?
|
Mordheim w realiach W40k z pewnością miałoby jeszcze tory,
szlabany i kolejkę. |
|
Mikromancja w akcji. |
|
Tajemnicze refleksy świetlne dały Olafowi i Ronanowi znak,
że dalsze ukrywanie się nie ma sensu. |
|
|
NKWD zagrzewa pikinierów do walki.
XV wiek, zdjęcie oryginalne, koloryzowane. |
|
Nowe mundury Służby Ochrony Kolei |
|
Najmniejsze blaty Gladiusa |
|
Zaraz będzie ciemno... |
I ja dziękuję po raz kolejny z przybycie i profesjonalne pokaz
OdpowiedzUsuń