Wojnacja


sobota, 30 kwietnia 2022

Chronopia - ostatnie godziny Kickstartera

Jak to zwykle bywa, obserwując wskrzeszanie systemu od prawie roku, niemal zalepiłem obiecany materiał podsumowujący Kickstarterową akcję z nim związaną. Wynikło to jednak w dużej części z tego, że od czasu lipcowego tekstu niewiele się zmieniło. Owszem, zapowiadana akcja crowdfundingowa ruszyła, a zespół za nią stojący jasno udowodnił, że nie jest pustym skokiem na kasę i sporą część pracy ma już za sobą... Jednak wciąż tak naprawdę ciężko powiedzieć coś ponad to co napisaliśmy w lipcu.


Jako, że do końca akcji została lekko ponad doba to mimo wszystko postaram się podsumować zebrane informacje i przypuszczania, próbując jak najcelniej określić grupę docelową, do której skierowany jest projekt. 

 

Najważniejszym co należy zaznaczyć już na wstępie jest to, że nowa Chronopia nie będzie grą lekką. To wciąż duży i ciężki system starego typu. Jeżeli ktoś spodziewa się mechanicznego AoSa albo nawet Wojnacji to bardzo szybko zderzy się z podręcznikową ścianą tekstu traktującego o kierunku ucieczki spanikowanych modeli czy zaawansowanych zasadach tratowania kawalerii. Czy to źle? Zależy dla kogo. Tak długo jak całość konsekwentnie trzyma się kupy, będzie co najwyżej bardziej nerdowska, jednak wciąż jak najbardziej grywalna. Zwyczajnie odrobinę zbyt ciężka na pięć turniejowych rozgrywek jednego dnia... no i preferująca jednak naukę gry na żywo, a nie samodzielne wertowanie podręcznika. 

Kryształowy Rycerz elfów.

Gdybym miał jakoś bardziej obrazowo oddać kierunek w jakim idą mechaniczne założenia gry - określiłbym go mroczno-erpegowym. Zasadom dużo bliżej bowiem do złożonego przygodowego i brutalnego ameritrasha niż uproszczanych współcześnie tytułów próbujących ukradkiem czerpać z europlanszówek. Nie ma więc politycznej planszetki jak w GoT, kości z ikonami jak w Legionie czy jednostronicowych zasad pozwalających usiąść do gry z biegu. Chronopia idzie na całość i podejmuje walkę o bycie prawdziwie nerdowskim hobby, do którego nie będzie nam łatwo zaprosić niedzielnych graczy na co dzień pykających co najwyżej w komputerowe tytuły. Z drugiej strony podobnie jak przed laty w zamian zaoferuje pełną alternatywę dla Warhammera, w komplecie z klimatem i światem podanymi w równie mrocznej, za to dużo bardziej precyzyjnej formie. Paradoksem nowej Chronopii wydaje się to, że nie będąc warhammerem, wciąż jest kierowana do dinozaurów wargamingu fantasy. Założeniowo bowiem dużo bliżej jej do skupionego ściśle na starym świecie Warheim niż Wojnacji. 

Demon Oddanych

W ramach przerwy od bloku tekstu pozwolę sobie wypunktować kilka subiektywnych ciekawostek, dzięki którym nowa Chronopia może wnieść jednak mechaniczny powiew świeżości.

  • Zapowiadane Command Points faktycznie okazały się czymś na wzór wojnacyjnej Kondycji - z tą różnicą, że punkty są globalne i resetowane co turę. Jednak możliwości jakie dają bardzo przypominają nasze, pozwalając podbijać statystyki, kontratakować czy nawet przerzucać nieudane wyniki.
  • Dodanie fazy walki co prawda zauważalnie komplikuje grę, jednak za sprawą następujących po każdej z nich testów paniki, gra ma szansę przyspieszyć i cechować się naprawdę dużą brutalnością. Starcie dwóch oddziałów nierzadko będzie trwało tylko turę, po której głównym wyborem będzie to, czy wysłać zwycięski oddział na drugą flankę czy jednak, na wszelki wypadek w pościg za rozbitym i uciekającym oddziałem wroga. 
  • Koncept rozbudowanych trafień krytycznych zwiększa ilość danych, które trzeba ogarniać ale okazjonalnie może przyspieszać starcia pomijając testy pancerza na skrajnych rzutach. 
  • Strefy kontroli jednostek zależne od ich wielkości (właściwie to podstawek) dają spore możliwości gry samym, bardzo przemyślanym, przestawianiem podstawek. 
 

Podstawowa piechota Oddanych.
 

W kwestii modeli również ciężko powiedzieć coś obiektywnego. Każdy w końcu lubi inne konwencje. Jeden realistyczny, inny komiksowe, podkręcone czy finezyjne. Ja osobiście, mimo wcześniejszego sceptycyzmu przekonałem się do tak odświeżonej klasycznej koncepcji. Detal naprawdę jest niezły, a malowanie nie powinno spędzać snu z powiek. Dodatkowo materiał,  z którego wykonane są demonstracyjne modele wydaje się bardzo praktyczny. Nie jest tak kruchy i delikatny jak żywica i jak się dwukrotnie przekonałem (przyzwyczajenie do magnetycznych podstawek nie jest zdrowe) naprawdę odporny na upadki, jednocześnie nie jest też chamskim plastikiem. Jedyne co naprawdę można mieć za złe twórcom, to stosunkowo mała ilość zdjęć profesjonalnie pomalowanych modeli. Biorąc pod uwagę rozmach z jakim podeszli do rozsyłania wersji demonstracyjnych być może wystarczyło jedynie opóźnić kickstartera o miesiąc, a modele dosłownie zaczęłyby się bronić same. 

Trol Czarnokrwistych.

 

Kończąc, ciężko o jednoznaczny werdykt odnośnie wsparcia gry. Z pewnością nowa Chronopia będzie fajną retro-ciekawostką na lekko dziwaczejącym rynku gier bitewnych, na którym ostatnio ciężko nawet o zwykłego elfa. Modelarsko - powrót klasycznych frakcji jest więc o ironio niemal powiewem świeżości. Same ceny również nie przedstawiają się najgorzej. Jednostki oddziałowe oscylujące w granicach 5 euro za model górnego przedziału skali 32mm wydają się naprawdę rozsądne, indywidua w cenie 20 euro wypadają przy nich odrobinę gorzej, jednak wciąż nie dramatycznie. Jeżeli ktoś ma więc ochotę na odrobinę bitewnej nostalgii albo szuka mrocznej odskoczni od mocno wyeksploatowanego Warhammera to myślę że warto. Tym bardziej, że ilość modeli potrzebnych do drugiego z czterech poziomów rozgrywki nie wydaje się przesadnie wymagająca... a w najgorszym razie zawsze może stać się kolejną frakcją do Wojnacji ;)


Link do kampanii: https://www.kickstarter.com/projects/chronopia/chronopia/description

 

Elfy ze startera. Podkład + wash.

PS - sam skusiłem się na większy oddział elfów i liczę, że uda się odblokować jeszcze próg z topornikami, bo byliby świetni na Strażników ;)

 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz