Do dziś pamiętam, jak pierwszy raz wybrałem się na turniej gry bitewnej. Podany na stronie dystrybutora adres okazał się serią kamienic o wspólnym numerze, mocno utrudniającym dotarcie na miejsce przyjezdnemu z innego miasta. Brak telefonu do organizatorów czy pojęcia o wyglądzie innych uczestników również nie ułatwiał sprawy. Wystarczyła jednak chwila refleksji nad taszczoną oburącz torbą, aby kilka minut później wchodzić do właściwej klatki budynku. Stężenie ludzi z ciężkimi walizkami, skrzynkami na owoce czy turystycznymi plecakami okazało się bowiem niezwykle celną i łatwą do zauważania wskazówką. Dziś jednak mając internet w telefonie i pełną skrzynkę kontaktów, cenimy sobie wygodę także w kwestii gier bitewnych. Być może to właśnie dlatego w kwestii kompaktowości Wojnacja ustępuje pola wyłącznie planszówkom.
Do tego o ile łatwiej przetransportować kilka od kilkudziesięciu modeli, nikogo nie trzeba przekonywać. Warto jednak zauważyć, że transport małego oddziału otwiera wiele niedostępnych wcześniej opcji mogących znacznie poprawić komfort gracza czy bezpieczeństwo samych modeli. Odpadają w końcu piętrowe przekładki, obijające się w drzwiach torby czy sama niechęć to zawijania kilkudziesiątego z rzędu żołnierza.
Podstawki magnetyczne i metalowa blaszka robią tu robotę z dowolnie małym pudełkiem. |
Zrolowana mata i zestaw makiet, które niemal dałyby się wsunąć do środka. |
Ostatnim i chyba najmniej oczywistym elementem logistycznym jest wszystko to co potrzebne jest do gry, a nie jest ani makietą ani modelami. W zależności od systemu jest to nawet do kilku podręczników, kości, karty, wzorniki, opisy rozpisek, erraty czy specjalne elementy terenu. Dodatkowo można tu też dodać ogół czynników opóźniających grę: znanego bardziej z planszówek setupu lub montowania stołów lub kozłów, które mają za zadanie pomieścić pokaźne blaty. Okazuje się bowiem, że zbiór pozornie nieistotnych detali potrafi skutecznie rozciągnąć małą grę do dość złożonej skali, o czym przekonać się może każdy, komu wydaje się, że turniejowy X-wing to tylko trzy statki, z łatwością mieszczące się w pudełku śniadaniowym. W przypadku Wojnacji, prócz miarki i tytułowych 2k6 potrzebne są co prawda znaczniki wyczerpania, dodatkowe kostki sześciościenne do oznaczania ran i kondycji, karty jednostek oraz okazjonalnie wzornik, jednak wszystko to mieści się z powodzeniem w pudełku o pojemności kieszeni.
Drobnicy niby trochę jest, ale pojawia się ona w starciu stopniowo, nie spowalniając rozgrywki. |
Potwierdzam - tak to właśnie wygląda w praktyce. Wreszcie ktoś, kto wymyślił bitewniaka, zauważył, że nie każdy jest zamożnym, starszym Anglikiem, z własnym domkiem na wsi.
OdpowiedzUsuńDobre jest też to, że wystawiając się na 2-3 stanowiska z własnymi blatami nie potrzebujemy samochodu dostawczego ;)
UsuńTo najlepsze założenie ze wszystkich i bardzo mi się podoba:) I ta inspiracja Pirates! jest szczególnie widoczna. Choć chętnie kupiłbym taki kompaktowy zestaw startowy 4-5 figurek, plus teren+mata dla Wojnacji. A tak to... trochę to potrwa zanim coś skompletuję i zacznę grać:)
OdpowiedzUsuńPoza tym pamiętajcie: kompaktowość nie wyklucza komponentowości. Dopiszcie jakiś cel/setting potyczek/misji jak w Frostgrave + modulik o budowaniu bazy/karawany i za pół roku... kupuję Wasz podręcznik od Ospray :)
Tym bardziej, że zasady wydają się bardziej zbalansowane niż wspominane często K20 w Frostgrave... :) W każdym razie bardzo Wam kibicuję. A sam myślę, czy nie zacząć pracować nad czymś takim, ale dla cyberpunkowego settingu.
Usuń