Gdybyśmy kiedykolwiek szeregowali tytuły, które miały wpływ na powstanie Wojnacji, Chronopia bezsprzecznie znalazłaby się na pierwszym miejscu. O ile bowiem pomysł na stworzenie całkowicie własnych zasad i systemu powstał jako konsekwencja posypania się ostatniej Konfrontacji, to bez Chronopii być może nigdy nie sięgnąłbym po gry bitewne. Na tą ostatnią trafiłem zaś zupełnym przypadkiem, w sklepie papierniczo zabawkowym, gdzie właścicielka sama pewnie nie wiedząc czemu, ściągnęła trochę pudełek z dość nietypowymi, jak na resztę asortymentu, żołnierzykami. Paradoksalnie wiedziałem na co patrzę tylko dzięki reklamom i pobieżnym recenzjom w prasie komputerowej, która notabene promowała zwykle produkty GW. Chronopia wydawała się jednak czymś ciekawszym, mroczniejszym i przystępniejszym fabularnie, a jednocześnie ciekawszym zasadowo. Co prawda w tamtych czasach guzik wiedziałem o mechanikach gier “niekomputerowych”, jednak skądkolwiek nie zasłyszałem wtedy tej opinii, to teraz, pokolenie później, czuję się jedną z najbardziej kompetentnych osób aby przyjrzeć się plotkom o nadchodzącym powrocie legendy.
Odświeżone logo trzyma klimat. |